wtorek, 14 lipca 2015

Kong Squeezz Stick - czyli o tym jak uczynić psa nakręconym na zabawki potworem :)

Już dawno miała być recenzja zakupionych przez nas ostatnio zabawek czyli Squeezz Stick i Squeaky Ball ale postanowiłam że tym razem trochę się wstrzymam aby lepiej sprawdzić trwałość zabawek (bo z tym bywało różnie - zabawka 2-3 dni psa kręciła a później patrzył na nią z zażenowaniem :P)  i psie zainteresowanie .
 Jako że jestem zabawkowym psychopatą a nie mogłam znaleźć zabawki której Giff nie byłby w stanie swoimi kłami przegryźć doszłam do wniosku że temat trzeba ugryźć troszkę inaczej - czyli zabawka nie musi być twarda i nie dająca się przegryźć tylko musi interesować (czyli piszczeć) psa nawet jak będzie się ledwo trzymać w kawałkach ;) 
Mocno już zniechęcona pokusiłam się jednak o dogłębne przeszukanie sklepów internetowych i mój wybór padł najpierw na wspomnianą wyżej zabaweczkę od KONGa  . No ale do rzeczy^^ .


1. Kong Squeezz Stick - co mówi o niej producent? 
"Zawsze piszcząca patyk Kong Squeezz Stick.
Czy posiadasz psa który jest oddanym miłośnikiem piszczących zabawek?
Czy zabawki które kupujesz wytrzymują więcej niż jedna lub dwie sesje zabaw z Twoim psem?

Najnowsza seria zabawek KONG Squeezz doskonale spełnia wymagania które stawia psiak (piszczałka!) oraz właściciel (wytrzymałość). Patyk wykonany jest z przejrzystej gumy z wysoką zawartością kauczuku. W jego wnętrzu sprytnie ukryta została piszczałka, która wydaje dźwięki nawet wtedy gdy zabawka zostanie przekłuta, nawet wielokrotnie! Jaskrawe kolory i znajmy kształt patyka sprawia, że dostarcza ona mnóstwo zabawy. Dźwięk piszczałki przyciąga uwagę KAŻDEGO!

Firma Kong specjalizuje się w produkcji wytrzymałaych i ciekawych zabawek dla domowych pupili. Cały sztab ludzi i zwierzaków sprawdziło te zabawki, świetnie się przy tym bawiąc. Wypróbuj produkty Kong, Twój psiak i Ty nie będziecie zawiedzeni!"
(opis zaczerpnięty za strony Toys4Dogs)

 Dana zabawka prezentuje się tak :


 2. Co mnie skłoniło do jej zakupu? 
Głównie zapewnienia o tym że piszczy nawet po przedziurawieniu i jest wytrzymała . 
Dodatkowo można jej używać spokojnie do aportowania dzięki kształtowi zwykłego badylka oraz dzięki swojej odporności zacnie nadaje się do zwykłego memlania . 
Choć nie byłam do końca przekonana (bo paroma zabawkami KONG serio mnie zawiódł) to przekonał mnie do niej ten właśnie filmik : 
Po zobaczeniu go zdecydowałam się dać firmie KONG jeszcze jedną szansę i moje palce kliknęły "zamów" ;)
 
A nasza zabawka wygląda dokładnie tak : 



3. Nasze zdanie :) 
Giff jak zawsze przy rozpakowaniu kartonu dostawał amby z radości - to u niego jest raczej norma bo on doskonale wie że przychodzący karton = nowe papu = nowe zabawki . My ją zamówiliśmy na Zooplus - tylko na niemieckiej wersji sklepu.
Zabawkę można dostać w kilku kolorach - zielonym , niebieskim , fioletowym i czerwonym . Minusem zooplusa jest fakt że nie można wybrać koloru więc modliłam się byleby tylko nie przyszła zielona bo weź rzuć to jako aport a potem łaź i grzeb się w trawie bo pies w połowie drogi zwątpił i stwierdził że rzuciłaś za daleko  ... 
Generalnie rzecz biorąc zabawka nam się podoba , piszczy nadal mimo że Giff się nad nią gorliwie znęcał a ma już u nas jakieś 3 tygodnie . Dlatego ja ją polecam dla niszczycieli bo z ręką na sercu nie dadzą rady doprowadzić ją do kompletnych strzęp :D
Także od nas tym razem duży plus dla firmy KONG- tym razem spisali się na medal :)
O Squeaky Ball miało być w dzisiejszym poście ale jako że się rozklepałam to będzie w kolejnym bo zabaweczka mimo że niedroga i niepozorna to również warta jest uwagi !
 

czwartek, 9 lipca 2015

Koszyk dobroci od Maxi Zoo :)

Dzięki uprzejmości Pani Aurelii reprezentującej firmę Maxi Zoo mieliśmy przyjemność otrzymać od wspomnianego sklepu kilka produktów w paczce niespodziance oferowanych przez ich sklep . 
Nasza paczuszka była troszkę mniejsza (co nie znaczy mała ;) ) niż inne z tego względu że mieszkamy w De i poczta ma swoje ograniczenia . 
Dodatkowo też przesyłka trafiła na okres strajków pocztowych (a mówią że Polska to dziki kraj :D ) więc szła trochę dłużej niż do innych ale w końcu dotarła i mogę o niej kilka słów napisać . 
Giff był bardzo zainteresowany paczką , obwąchiwał ją już od drzwi a jak tylko ją otworzyłam stanął nade mną z typowym pasożytniczym wzrokiem mówiącym "co masz? co masz?" 
No i nie odstępował mnie na krok :D 

Zawartość paczuszki przedstawiała się tak : 

Prawda jakie zacne smakołyki trafiły się głodomorkowi ? :) 


 Największą radość sprawiła nam jednak zabawka od AniOne - zgubił się nam ostatnio kong (choćbyście mnie rozgrzanym żelazem przypalali , nie wiem gdzie jest a obszukałam cały dom łącznie z kątami :P ) a w tą zabaweczkę można napchać smaków albo wypełnić ją pastą i funkcjonuje praktycznie tak samo jak kong dzięki otworkom po bokach które możecie zobaczyć tu : 
No i na powyższym zdjęciu mamy też pogląd na to jakie gryzaki do nas dotarły , choć Giffcio jada kości w ramach czegoś do gryzienia/ciumkania to gryzaki zdecydowanie mu przypadły do gustu :) 
Da czy nie da ta wredna baba ? :P  
Dzięki tej paczce przekonaliśmy się że w Maxi Zoo można dostać zacne rzeczy i nie trzeba zamawiać ich w necie - niestety do polskich Maxi Zoo będzie nam trudno zajrzeć ale za to chętnie zajrzymy do ich niemieckiego odpowiednika - Fressnapf do którego i tak dość często wpadamy bo giffowa Pańcia jest zabawkową psychopatką :D .


środa, 1 lipca 2015

Recenzja szelek Julius IDC K9 - czyli dlaczego warto wydać więcej skoro na rynku jest wiele tańszych opcji ?

Dziś będzie o szelkach .
 Gdy do naszego domu trafił Giff wpadłam w szał kupowania wyprawki , szelek , smyczy , zabawek i Bóg wie czego jeszcze :P .
Na nieszczęście moje i mojego portfela ten szał mi nie minął :D A wręcz się pogłębia . 
Dlatego jako właścicielka różnych typów szelek (które w większości zostały oddane do schronu) wypowiem się o szelkach służących nam już ponad pół roku , jedynych które pies akceptuje . Niestety , przy wkładaniu innych szelek zawsze był problem , pies się bał a ja nie chciałam mu dokładać stresów . Szelki przekładane przez łapy to już w ogóle koszmar ;) 
Jedyne szelki do których się przekonał to Julius IDC K9 - założył je po zjedzeniu całej puchy czystej koniny :D I choć cała puszka poszła to nie jej nie żałowałam bo psisko w szelkach prezentowało się co najmniej zacnie ^^. 
No ale co by nie przedłużać , zaczynamy wystawiać szelkom opinię ;)

1. Wygląd.

Cóż , nie ma co tu oszukiwać - do zwrócenia uwagi na szelki skłonił mnie ich wygląd , są bardzo ciekawie zrobione , można je dostać w wielu różnych kolorach a dodatkowo sprawiają wrażenie solidnych . Dodatkowym plusem jest tutaj opcja wymiennego napisu - my się na to nie zdecydowaliśmy bo napis wymienny już nie jest odblaskowy .
Przydatna jest również rączka , nie trzeba pchać psu łap pod szelki czy grzebać między nimi - wystarczy go złapać za dość grubą , odpowiednio przyszyty uchwyt . Na zdjęciu można zobaczyć też całkiem spory zaczep na adresówkę i to przypadło mi do gustu ze względu na to  że adresówek mamy parę , jedną od miasta , jedną od tasso.de no i jedną przez nas dołożoną .
 Zaczep jest spory i trwały , nie boję się więc że pęknie bądź rozpadnie się w trakcie użytkowania bo to mogłoby być katastrofalne w skutkach .
Tutaj producent zobrazował każdy kawałek szelek :
 A tak wyglądają one u nas.
Wybraliśmy kolor niebieski bo moim zdaniem ładnie odbija się od czarnej sierści Giffa acz zakres kolorystyczny jest spory - od czerni poprzez czerwień aż do soczystej zieleni. Dodam też że kolor się nie spiera - cały czas jest tak samo żywy jak w dniu zakupu .

2. Wytrzymałość.
Cóż , szelki nie tylko z wyglądu są wytrzymałe , takie są również w rzeczywistości .
 Dlatego też bardzo często chodzą w nich psy pracujące , większość szelek stosowana w treningach IPO to właśnie Juliusy. Jak do tej pory nie zdarzyło się by z szelek wyłaziła nitka , by się pruły bądź się rwały co zdarzało się innym szelkom mimo że Giff nie należy do szarpiących czy ciągnących z całej pary psów . Jedyne pociągnięcia które szelki muszą znosić to momenty kiedy psisko się czymś zaaferuje i koniecznie chce iść w inną stronę niż ja ;)
Także tutaj zdecydowanie wytrzymałość Juliusów jest ich największą zaletą - w końcu każdy chce żeby jego pupil był bezpieczny.

3.Funkcjonalność.

Jak już mówiłam mój pies nie lubi większości szelek z prozaicznego powodu - nikt go wcześniej nie nauczył jak działają i po co to to jest . Te szelki zwyciężyły z prostego powodu , wystarczy przełożyć je przez psią głowę i zapiąć na boku .
Na plus też idzie to że zapinka nie jest całkiem pod brzuchem ale lekko z boku , nie każdy pies w nowym domu czy nawet pies wychowywany od malucha lubi być dotykany pod brzuchem a dzięki bocznemu zapięciu ta nerwowa chwila została zredukowana .
Przyczepię się trochę do klamry - jest plastikowa . Wszyscy wiemy że plastik ma tendencje do pękania więc może w długo używanych i mocno eksploatowanych szelkach w końcu pęknąć . Producent mógłby w tym przypadku wybrać lepszy materiał w tak newralgicznym punkcie jakim jest klamra .
 Ogólnie szelki nie brudzą się , a nawet jeśli to brud łatwo jest usunąć przez przetarcie mokrą szmatką - chyba że pies faktycznie się w czymś konkretnie wytapla ;)
Jedyny minus to przyczepianie się kłaków Giffa do wewnętrznej strony szelek w momencie jak linieje to naprawdę bywa upierdliwe ;)
My szelki polecamy choć są z wyższej półki cenowej .
Jednak lepiej zapłacić raz niż co parę miesięcy kupować nowe szelki bo stare się rwą .
Myślę że w tym przypadku trafiliśmy na jedne z lepszych szelek oferowanych na rynku i posłużą nam one jeszcze dooobre parę lat .
A na koniec prezentacja Giffa :